Choć przyroda od późnej jesieni do przedwiośnia nieco zwalnia, popada w uśpienie i redukuje wszelkie procesy to człowiek nie! Dotyczy to wszystkich, nawet tak specyficznych ludzi jak my, leśnicy. Bo, leśnik żyjący jakoby na granicy dwóch światów: fantastycznych zjawisk i praw przyrody oraz skomplikowanych relacji społecznych łączących ludzi, nieco inaczej spogląda na swoje otoczenie. Bo, las uczy pokory, spokoju, szacunku do otoczenia. Taka jest przyroda i takie w niej panują prawa, choć ludzie za wszelką cenę chcą to zmieniać. Pomimo to, prawdopodobnie każdy z nas czuje się częścią przyrody, jednak najczęściej mało skromnie uważamy, że człowiek jest jej lepszą i mądrzejszą częścią.
Może dlatego my nie zwalniamy. Bo nie ma czasu, bo pęd życia, bo tyle jest do zrobienia, bo musimy… Czy znajdziemy racjonalne uzasadnienie do tego, że jesteśmy najmądrzejszym tworem przyrody? Bo przecież tyle głupot robimy… Zacytuję tu może mojego ulubionego Steda – Edwarda Stachurę:
Na głupotę nie zawsze pomaga mądrość. Na głupotę często pomaga głupota.
Ale bez obaw, nie zamierzam być moralizatorem, ani też prawić smętnych kazań, bo nie po to leśniczy siada do komputera, aby przynudzać. Nieustanny kontakt z przyrodą i jej zależnościami, twardymi, jednoznacznymi prawami w pewien sposób nas, leśników, szczególnie uwrażliwia, no i też skłania do refleksji. W przyrodzie przecież wszystko jest proste, zrozumiałe i oczywiste. Kto jest słabszy (ma pecha) staje się pokarmem silniejszego (tego, co miał fart). Nie ma sentymentów. To mądrość przyrody. A jak jest u ludzi? Nami raczej rządzi głupota, jak to dostrzegł Sted.
Ktoś pijany wsiada do auta i kończy się to śmiercią lub kalectwem, i to zwykle nie sprawcy, lecz ofiary. Ktoś głupi i nieodpowiedzialny chwyta za zapałki lub grzebie w instalacji elektrycznej czy gazowej i w jednej chwili pożar zabiera dorobek całego życia. Ktoś nieodpowiedzialny lekceważy objawy lub przez zaniedbanie i lenistwo hoduje śmiertelną chorobę, czasem zaraża nią innych. Głupoty wokół nas mnóstwo. A głupota rodzi nieszczęście, łamie życie jak patyk, za jej sprawą w jednej chwili kolorowy świat staje się inny, szary, beznadziejny, bolesny. Nieszczęścia i bólu wokół nas jest mnóstwo, choć zwykle staramy się go nie dostrzegać, bo tak wygodniej…
Kochamy życie, śpieszymy korzystać z jego uroków, bo każdy z nas chce dobrze żyć i być szczęśliwym, bogatym, pięknym. Nie każdemu jednak jest to dane.
Widać to szczególnie teraz, w zimowym, spowolnionym czasie i na przedwiośniu, gdy przyroda dość niemrawo budzi się do życia. Widać to szczególnie dobitnie teraz, gdy nadchodzi czas rozliczeń podatkowych. Teraz właśnie szczególnie często pojawiają się nieśmiałe prośby o pomoc tych, którzy mieli pecha…
Jest ich wokół nas wielu, jak bardzo wielu. Choć nie wszyscy wołają o pomoc. Bo niektórzy nie mają siły i ich nie usłyszymy. Niektórzy z kolei nie potrafią pogodzić się z bezradnością i za wszelką cenę nie ugną się, aby żebrać pośród ludzi o dobro, nawet jeśli proszą o dobro dla innych. Bo przecież człowiek to brzmi tak dumnie.
Znowu zacytuję Stachurę:
Nie ma nic bardziej tragicznego niż żebranie o gest, o uśmiech od ukochanej Istoty. Przy tej tragiczności blednie wielka inna tragiczność, tragiczność cielesnego kalectwa, tragiczność duchowego kalectwa… wielka tragiczność blednie przy tragiczności żebrania o miłość.
Jednak moim zdaniem jest coś bardziej tragicznego niż wołanie o miłość, o której pisze Sted. To wołanie o pomoc dla ukochanej osoby, którą trawi ciężka choroba, łamie kalectwo, niszczy nieszczęście.
Rozdzierający jak tygrysa pazur antylopy plecy – jest smutek człowieczy…
Jaki smutek ogarnia żonę, także żonę leśnika, która opiekuje się nim przez lata jak dzieckiem, karmi i pielęgnuje krzepkiego do niedawna mężczyznę? Jaki smutek ogarnia męża czy ojca gdy dowiaduje się, że choroba wydała wyrok na ukochaną kobietę? To jeden moment, chwila, gdy mały ruch kierownicą samochodu powoduje złamanie kręgosłupa, uraz czaszki, amputację nóg. To jedna chwila, gdy lekarz przedstawia diagnozę, która wsadza na inwalidzki wózek ukochaną kobietę, jedyne dziecko, towarzysza życia, który był opiekunem, szczęściem, ostoją.
Ale TO się zdarza. TO jest wokół nas, blisko, najbliżej. Nie udawajmy, że nie wiemy, nie widzimy, nie rozumiemy. Przecież my łatwo możemy pomóc. Człowiek rzeczywiście jest mądry, dlatego wymyślił społeczność, podglądając przyrodę i to, że w grupie jest łatwiej żyć. Kierując się tą mądrością możemy komuś pomóc, możemy ufundować zdrowie, szczęście, nawet życie. Dlatego wokół nas istnieją rozmaite fundacje, które pomagają ludziom w nieszczęściach.
Zwykle trudno nam zdobyć się na zasilenie ich kont ot tak, z przypadku. Niewielu ludzi ma gest filantropa. Jest jednak inny sposób, aby pomóc. Choć zwykle tego nie lubimy, jednak wszyscy musimy płacić podatki. Z ciężkim sercem zasiadamy zatem nad papierowym formularzem lub stukamy w komputerową klawiaturę i spełniamy obywatelski obowiązek, rozliczając swoje dochody zgodnie z obowiązującym prawem. Warto jednak pamiętać przy tej czynności, że z mocy ustawy o działalności organizacji pożytku publicznego możemy pomniejszyć wyliczony podatek należny, który deklarujemy w rocznym zeznaniu podatkowym PIT o malutki 1 %. Ten waśnie malutki 1% staje się czasem naszym solidnym wkładem na rzecz wybranej organizacji pożytku publicznego lub osoby, która znajduje się pod opieką jakiejś np. fundacji lub stowarzyszenia. To takie proste, a może być źródłem wielkiego dobra dla osoby dotkniętej nieszczęściem.
Właśnie zaczyna się czas rozliczeń podatkowych, może warto choć wtedy pomyśleć o kimś wokół nas. Lepiej pomagać niż szukać pomocy. Nieszczęścia dotykają wszystkich, także leśników i ich bliskich. Nie na darmo leśnicy mówią osobie Brać Leśna. Dlatego leśnicy z terenu „mojej” RDLP w Szczecinie, największej spośród 17 regionalnych dyrekcji Lasów Państwowych, już w 2005 roku postanowili powołać do życia organizację pożytku publicznego. Jest to organizacja o nazwie „Fundacja Pomocy Leśnikom i ich rodzinom im. Huberta Jurczyszyna w Szczecinie”.
Oto „namiary” fundacji:
Szczecin, ul. Słowackiego 2 (biuro RDLP)
tel. 91- 4328 763
nr KRS 0000 227907
konto: Bank BPH 96 1060 0076 0000 3260 0172 4403
Wspierając statutową działalność fundacji możemy tak łatwo podzielić się dobrem i stać się fundatorem zdrowia, a nawet życia.
Wystarczy wpisać w druku PIT za 2015 r. nr KRS /0000227907/ oraz kwotę, a darowizna zostanie przekazana przez Urząd Skarbowy na konto właśnie tej Fundacji.
O rok wcześniej powstała inna leśna fundacja, w przeciwległym od Szczecina zakątku kraju, czyli w Bieszczadach:
Fundacja Pomoc Leśnikom
ul. Bieszczadzka 2
38 – 400 Krosno
telefon: +13 43 73 935
fax: +13 / 4373 902
e-mail: fundacja@krosno.lasy.gov.pl
konto Fundacji:
BGŻ S.A. Krosno 24203000451110000000246150
Nr KRS Fundacji: 0000040564
Wystarczy wpisać w druku PIT za 2015 r. nr KRS /0000040564/ oraz kwotę, a darowizna zostanie przekazana przez Urząd Skarbowy na konto właśnie tej Fundacji.
Fundacje są organizacjami non-profit, nie prowadzą działalności gospodarczej i nie zatrudniają pracowników. Pomagają wielu osobom, a leśnicy, którzy za pośrednictwem fundacji pomagają potrzebującym czynnym i byłym pracownikom lasów oraz członkom ich rodzin pracują społecznie.
Działalność fundacji jest jawna, a corocznie sprawozdania składane do Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej – Departament Pożytku Publicznego są dostępne na stronie http://bopp.pozytek.gov.pl
W działania fundacji zaangażowanych jest wiele znanych osób z kręgu leśników. Wielu z nich to aktywni członkowie naszego związku. Wszyscy aktywnie działają i czynią dobro. Jednak fundacja z Krosna kojarzy się mi nieodparcie z zacnym kolegą z Nadleśnictwa Rymanów Jerzym Miliszewskim, który chętnie odpowie na wszelkie pytania dotyczące krośnieńskiej fundacji.
Z kolei fundacja szczecińska to także praca wielu osób: m.in. dobrze mi znanych Joli Michnowicz, Sławka Kucala, Karola Jurczyszyna, Bernarda Piecyka ale w szczególności Marka Bronisława Sasina – przewodniczącego Związku Leśników Polskich w RP, który od lat mocno angażuje się także w działalność fundacji.
Bo tak niewiele potrzeba, aby pokazać, że człowiek to stworzenie rozumne, społeczne i odporne na głupotę, o której tak przekornie pisał Stachura. Właśnie po to są fundacje leśników, których głównym zadaniem jest pomoc ludziom w nieszczęściach, które tak chętnie czyhają wokół. Pamiętajcie o nich, ale też o wielu innych gdy zabierzecie się za wypełnianie PIT. W sklepach, na słupach ogłoszeniowych, w naszych skrzynkach pocztowych – tradycyjnych czy elektronicznych, prywatnych i służbowych znajdujemy wiele apeli i próśb o pomoc. Nie pozostańmy głusi i ślepi, bo przecież żyjemy pośród ludzi. A ja w imieniu potrzebujących bardzo proszę: nie zatwardzajcie serc Waszych na wołanie o pomoc. Każdy z nas może zostać fundatorem zdrowia, szczęścia, życia.
Tekst: Jarosław Szałata