Wczorajszy newsletter portalu Infor.pl przekazuje z pewnością ciekawe dla nas, leśników, informacje na temat tzw. „kilometrówki”. Czytamy tam m.in. :
„ Ministerstwo Finansów nie zamierza likwidować „kilometrówki” dla pracowników wykorzystujących samochód prywatny do celów służbowych i nadal nie widzi potrzeby podwyższenia stawek kilometrówki. Natomiast w MF trwają prace nad kompleksową zmianą zasad zaliczania do kosztów uzyskania przychodów wydatków związanych z samochodami osobowymi wykorzystywanymi do prowadzenia działalności, co de facto oznacza likwidację „kilometrówki” w obecnym rozumieniu dla osób prowadzących działalność gospodarczą.” Doskonale wiemy, że od 2007 roku nie uległy zmianie wysokości stawek za 1 kilometr przebiegu pojazdu, według których pracodawca pokrywa koszty używania pojazdów prywatnych używanych przez pracowników do celów służbowych, określone w rozporządzeniu Ministra Infrastruktury z 25 marca 2002 r. w sprawie warunków ustalania oraz sposobu dokonywania zwrotu kosztów używania do celów służbowych samochodów osobowych, motocykli i motorowerów niebędących własnością pracodawcy (Dz. U. Nr 27 poz. 271, z późn. zm.).
Od 2007 roku stawki za 1 kilometr przebiegu pojazdu wynoszą:
1) dla samochodu osobowego:
o pojemności skokowej silnika do 900 cm3 – 0,5214 zł,
o pojemności skokowej silnika powyżej 900 cm3 – 0,8358 zł,
2) dla motocykla – 0,2302 zł,
3) dla motoroweru – 0,1382 zł.
Warto zauważyć, że rozporządzenie Ministra Transportu z 23 października 2007 r. wykreśliło z rozporządzenia Ministra Infrastruktury z 25 marca 2002 r. przepis przewidujący coroczną waloryzację tych stawek wg wskaźnika inflacji.
W ten sposób od 2007 roku posługujemy się w większości przypadków stawką 0,8358, bo dla leśników pojazdy o silnikach poniżej 900 cm3 są praktycznie nieprzydatne. Co więcej, większość z nas używa samochodów terenowych, które mają bardzo często homologację jako samochody ciężarowe, a tego twórca rozporządzenia zupełnie nie przewidział, a jest to dla nas istotnym problemem w codziennej służbie lasom.
Ministerstwo Finansów od lat konsekwentnie prezentuje stanowisko niechętne podwyższeniu stawek kilometrówki. Wprawdzie w 2011 roku zaświtała „jaskółka nadziei” i pojawił się, pozytywnie przez nas opiniowany, projekt nowego rozporządzenia przygotowany przez Ministerstwo Infrastruktury, jednak sytuacja jest wciąż taka sama jak w 2007 roku.
Informowałem wcześniej o tym, że w lipcu 2016 roku wpłynął do Sejmu poselski projekt ustawy o zmianie ustawy o transporcie drogowym (druk 819), przewidujący m.in. przewidujący podniesienie stawek kilometrówki. Projekt został skierowany do prac w Komisji Infrastruktury, a 24 maja 2017 r. została powołana Podkomisja nadzwyczajna do rozpatrzenia projektu.
Rada Ministrów w dniu 20 kwietnia 2017 r. przyjęła negatywne stanowisko do ww. projektu. W dniu 18 lipca 2018 r. podkomisja zakończyła pracę nad projektem, przekazując go wraz ze sprawozdaniem do dalszego procedowania w ramach prac Komisji Infrastruktury. Można o tym czytać tu:
We wspomnianym wcześniej wczorajszym newsletterze możemy zapoznać się również z takimi informacjami:
„W odpowiedzi Ministra Finansów z 25 lipca 2018 r. na interpelację poselską nr 23651 w sprawie kwoty limitu za 1 km przebiegu pojazdu prywatnego użytego do celów służbowych padły jeszcze inne niż dotychczas argumenty przeciw podwyższaniu stawek kilometrówki. W tej odpowiedzi Minister Finansów podkreślił, że popiera negatywne stanowisko Rządu do ww. poselskiego projektu ustawy o zmianie ustawy o transporcie drogowym (druk 819). Zdaniem Ministra Finansów główny argument podnoszony przez wnioskodawców, tj. wzrost kosztów eksploatacji samochodów osobowych (ze szczególnym uwzględnieniem wzrostu stawek OC), w kontekście „kilometrówki”, rozumianej jako wykorzystywanie samochodu prywatnego do celów służbowych, nie jest do końca właściwy. Jeśli samochód jest prywatny, to szereg kosztów (utrata wartości, OC, badanie techniczne, raz do roku wymiana oleju i filtrów, sezonowe wymiany opon, itd.) właściciel ponosi niezależnie od tego czy auto jest używane do celów służbowych, czy nie.Minister przyznał, że kilometrówka jest prostą formą rozliczania kosztów używania samochodu prywatnego do celów służbowych ale jest to jednocześnie swoista ulga podatkowa, którą firmy nauczyły się efektywnie wykorzystywać.
Minister Finansów zauważył praktykę firm (przykładowo nawet w Poczcie Polskiej SA w odniesieniu do kurierów i listonoszy) , które wymagają od pracowników (kandydatów do pracy) posiadania samochodu osobowego z przeznaczeniem do realizacji zadań służbowych. Z takimi pracownikami zawierane są umowy użytkowania samochodu prywatnego do celów służbowych, na podstawie których wypłaca się comiesięczne świadczenie „kilometrówkowe” w maksymalnych, dopuszczalnych przepisami, limitach. Co istotne, w ramach limitu jest ono nieoskładkowane i nieopodatkowane, a dla pracodawcy stanowi koszt uzyskania przychodu.
Zdaniem Ministra Finansów sytuacja, w której pracodawca przerzuca na pracownika obowiązek zapewnienia podstawowych narzędzi, niezbędnych do wykonywania obowiązków służbowych na rzecz pracodawcy (np. obligatoryjne posiadanie środka transportu) jest nie do przyjęcia na gruncie prawa pracy i stanowi wypaczenie idei „kilometrówki”.
W świetle takich praktyk rynkowych podwyższanie stawek kilometrówki nie jest zdaniem Ministra Finansów celowe, a skutki zmiany stawek „kilometrówki” byłyby dla finansów publicznych wielomilionowe (ubytek dochodów podatkowych i zwiększone wydatki sektora publicznego).
Zatem pozostaje nam chyba nadzieja, że Lasy Państwowe powrócą do samochodów służbowych dla wszystkich leśników, bo skoro Minister Finansów mówi tak, cytuję raz jeszcze za newsletterem:
„ …sytuacja, w której pracodawca przerzuca na pracownika obowiązek zapewnienia podstawowych narzędzi, niezbędnych do wykonywania obowiązków służbowych na rzecz pracodawcy (np. obligatoryjne posiadanie środka transportu) jest nie do przyjęcia na gruncie prawa pracy i stanowi wypaczenie idei „kilometrówki”…
Bo chyba w świetle powyższej informacji nie ma innej możliwości? Ewentualnie powrót do przedwojennej tradycji, ale chyba nie o takie tradycje nam wszystkim chodzi:
Jarosław Szałata